niedziela, 9 listopada 2014

Tomasz Sikorski DZIEŁO SZTUKI JAKO KOAN

Tomasz Sikorski



DZIEŁO SZTUKI JAKO KOAN










Wstęp……………………………………………………………………………………..s. 2

I.    CO TO JEST KOAN? KRÓTKA HISTORIA, NIEUDANA PRÓBA DEFINICJI 
       I  NIESKOŃCZONA KLASYFIKACJA………………………………………...….s. 3
    1. HISTORIA
    2. DEFINICJE I PRÓBY CHARAKTERYSTYKI
    3. KLASYFIKACJA KOANÓW 

II.   PRÓBA ZROZUMIENIA NIE-ROZUMIENIA…………………………....………s. 15
II.1. ONIEMIENIE, TEORIA WAHADŁA, ODŚWIEŻANIE UMYSŁU
            II.2. JAK TO SIĘ DZIEJE? PRZEŻYWANIE „CAŁĄ OSOBĄ” I KONCEPCJA  
                   SCALAJĄCEJ MÓZG „INTELIGENCJI DUCHOWEJ” 40HZ

III.   DZIEŁO SZTUKI JAKO KOAN. CZY KOANEM MOŻE BYĆ COŚ, CO NIM NIE   
        JEST?.........................................................................................................................s. 18

Zakończenie……………………………………………………………………………...s. 20

Bibliografia………………………………………………………………………………s. 22












WSTĘP


 „Kobieta podzieliła swoją duszę; która była prawdziwa?” 
                                                                                                            
 „Jakaż zasadnicza różnica zachodzi między parą tancerzy a daszkiem ula?”    


Te dwa zdania dzieli jakieś osiemset lat, dwanaście tysięcy kilometrów i bardzo różne tradycje kulturowe (kontemplacyjny, intuicyjny, subiektywny Daleki Wschód i aktywny, konceptualizujący i obiektywizujący Zachód). Autorem pierwszego zdania jest chiński mistrz zen Wuzu (zm. 1104), drugiego – francuski pisarz André Breton (1896 – 1966). A co je łączy oprócz tego, że wydają się podobnie nonsensowne? Wspólny jest w nich duch wolnego, niekonwencjonalnego umysłu. Oba są jego manifestacjami.  Buddyjskie kōany (o koanach – w rozdziale I), niektóre ludzkie zachowania i niektóre dzieła sztuki są manifestacjami tego ducha wolności i mają podobne oddziaływanie. Są zarazem zaproszeniem dla adepta, świadka, bądź odbiorcy by on też porzucił schematy myśli i konwencje języka. Choćby na chwilę, ale teraz i naprawdę. Konwencji ani schematów, dopóki żyje się w społeczności, porzucić na stałe nie można, ani nie warto. Na czas jakiś, w samotności jest to jednak nie tylko możliwe ale też bezcenne dla ludzkiego umysłu. (o umyśle - w rozdziale II) 
Wzorami i wcieleniami wolego ducha są znani z historii i pojawiający się w różnych kulturach tak zwani szaleńcy boży, zwariowani mędrcy, oświeceni ekscentrycy, tybetańscy smyon-pa. Pojęcie ekscentrycznego oświeconego - bożego szaleńca istnieje w różnych odmianach w wielu kulturach. Wszędzie określa kategorię ludzi, którzy w myśl własnej prawdy jako najwyższej wartości moralnej nie wahają się łamać konwencji, sztuczności i wyśmiewać patologii, jakimi obrastają wszelkie struktury i hierarchie zbiorowe - kulturowe, polityczne i religijne. Ich zaskakujące działania radykalnie i gwałtownie zrywają zasłonę iluzji w nieprzebudzonych umysłach i nakłuwają balony wszelkiej sztuczności i fałszu. Dlatego ich czyny budzą podziw i szacunek jednych, a oburzenie i wrogość drugich. Takim bożym szaleńcem był Siddhartha Gautama, mieszkający w beczce cynik Diogenes, Jezus z Nazaretu, nawrócony chrześcijanin św. Paweł Apostoł, św. Franciszek, tybetański tantryczny mistrz i wędrujący jogin Drukpa Kunley i różni inni wielcy mędrcy żyjący w obu światach – osobowym i absolutnym. Do tej kategorii ludzi kwestionujących puste dogmaty, krępujące zasady i konwenanse należą także znani „z innej parafii” El Greco, van Gogh, Witkacy i wielu innych artystów. Współcześnie, zwłaszcza artyści świata zachodniego, jako niekwestionowane wolne duchy, mają nie tylko społeczne przyzwolenie na „szaleństwo”, ale przede wszystkim - powinność pozostawania wiernym swojej prawdzie. W istocie tylko to drugie uzasadnia wszelkie transgresje, naruszanie konwencji, łamanie zasad, a także - kpinę, ironię i wywrotowość. Wolny duch porywa do wolności. Dzieło wolnego ducha jest wyzwaniem i impulsem do porzucenia gmatwaniny pojęć zasłaniających prawdę, tathatę, takość, naturę świata. Wolnym duchem i wybitnym łamaczem konwencji był ojciec sztuki nowoczesnej Marcel Duchamp.

Blisko dekonstruującej działalności tych pozornie szalonych, a w rzeczywistości ceniących prawdę i bezpośredniość mędrców, są dziś niektóre działania artystów a także sformułowania naukowców. Przestrzenie kosmosu niedostępne ludzkim zmysłom (i tym samym trudne, jeśli  w ogóle możliwe do pojęcia), badane przez fizykę kwantową i postempiryczną, to świat pełen paradoksów, aporii, dziur i pułapek - nie dla ludzi o sztywnym i konwencjonalnym umyśle. Richard Feynman, jeden z głównych twórców elektrodynamiki kwantowej, napisał kiedyś:  „Mogę śmiało powiedzieć, że nie ma człowieka, który rozumiałby mechanikę kwantową.” To „nierozumienie” nie przeszkodziło mu jednak ani w rozwijaniu pracy naukowej ani w otrzymaniu Nagrody Nobla. Tak zwane koany kwantowe (patrz: klasyfikacja koanów w rozdz. I.3), powstają w ludzkim umyśle odzwierciedlając jakąś prawdę o naturze kosmosu, ale też – a może przede wszystkim – o samym człowieku. Te paradoksalnie brzmiące sformułowania fizyków są też doskonałymi manifestacjami wolego ducha umysłu człowieka, gdyż świadczą o jego zdolności do schodzenia z wytartych ścieżek, porzucania logiki i przekraczania samego siebie.

Koany różnej maści i inne zaskakujące aporie mogą wprawić człowieka w osłupienie, z którego wychodzi odnowiony, przebudzony, a czasem nawet – oświecony. Czy mogą tego dokonać obrazy, a zwłaszcza te obrazy, które powstają w wyniku artystycznej pasji? Uważam, że tak. Twierdzę, że niektóre dzieła sztuki działają jak buddyjskie koany. By uniknąć nieporozumień od razu podkreślam: tylko niektóre utwory sztuki, bo nie jest prawdą, że cała sztuka zachęca do transgresji i jest „koaniczna”. I dobrze, że nie cała jest taka, bo w przeciwnym razie mielibyśmy w spełnionym ideale, jak Midas, jeśli nie zagrożenie życia, to na pewno nudę, samotność i tęsknotę za zróżnicowaniem i zwyczajnością. Dobrze jest od czasu do czasu oniemieć i przeżyć satori, ale nie można przecież ciągle niemieć. (o obrazie jako koanie - w rozdziale III)



I. CO TO JEST KOAN? KRÓTKA HISTORIA, NIEUDANA PRÓBA DEFINICJI I  NIESKOŃCZONA KLASYFIKACJA 


I.1. HISTORIA


Za protoplastę koanów można uznać Czuang-tsego (ok. 369-286 p.n.e.), drugiego po Lao-tsym reprezentanta filozoficznego taoizmu, którego pisma, według Mertona, „charakteryzuje świetność i oryginalność stylu, pełnego paradoksów, satyry i pozornie nonsensownych opowieści.”  

Suzuki podaje, że zanim pojawiło się pojęcie koanu, w Chinach były od setek lat stosowane sposoby, jakich „szukający prawdy używali, aby się oświecić, a mistrzowie zen uciekali się do nich przez wzgląd na pytających mnichów.” (3.67) I pisze dalej: „Koanowa metoda uczenia się zen narodziła się w Chinach w XII wieku wraz z pojawianiem się mistrzów z czasów dynastii Sung […]”, (a więc w czasie historycznie pierwszego opisania studiów zen w ogóle, przyp. T.S.) a jej „systematyzacji dokonano w Japonii, wkrótce po wprowadzeniu zen, w XIII w. Z początku koany zostały podzielone na trzy grupy: prajñā – intuicyjne (richi), działania (kikwan) i ostateczne (kōjō). Później, w XVII w, Hakuin i jego uczniowie poszerzyli podział do pięciu lub sześciu, lecz w istocie starsze trzy wciąż zachowują ważność.” 



I.2. DEFINICJE I PRÓBY CHARAKTERYSTYKI
Koan, podobnie jak dzieło sztuki w tradycji Zachodu, nie posiada żadnej jedynie słusznej definicji. Koany są bardzo różne, różnie są też rozumiane, opisywane i komentowane, ale ich istota polega zawsze na odsłanianiu prawdy zasłoniętej przez myślenie i formy językowe i na uwalnianiu wrodzonego geniuszu umysłu (umysłu Buddy). Ta prawda (Prawda Ostateczna, Absolutna, paramārtha satya) jest obecna w umyśle człowieka, ale nie może być ani pochwycona, ani zapisana, ani wyrażona przez narzędzia linearne. Zawodzą więc tutaj i intelekt, i myśl i język werbalny. Koan to narzędzie, które niczego nie gwarantuje (wszystko, zupełnie jak w konfrontacji z dziełem sztuki, zależy od adepta – odbiorcy), ale może otworzyć umysł i dać głęboki wgląd w naturę rzeczywistości. Inaczej mówiąc – koan może sprowokować przeżycie, najczęściej nagłe i krótkotrwałe, które uwalnia umysł z plątaniny pojęć i daje szansę na zrozumienie, głęboki wgląd, a nawet - oświecające przebudzenie. 

Wszelkie próby wyczerpującego zdefiniowania koanu zawodzą. Podobnie z dziełem sztuki: każda próba kompletnego sformułowania, czym ono jest, okazuje się porażką. Przyjrzyjmy się zatem różnym, starym i nowym, próbom uchwycenia natury koanu:

Hakuin (1686-1769):
„Jeśli wybierzesz jakiś koan i będziesz go badał bez ustanku, twoje myśli i pragnienia ego wygasną. To będzie tak, jakby otworzyła się przed tobą niezmierna przepaść i nie miałbyś o co oprzeć rąk i nóg. Patrzysz śmierci w oczy, a twe serce bije tak, jakbyś miał ogień w piersi.
Wtem czujesz, że ty i koan tworzycie jedność, a ciało i umysł odchodzą. O tym doświadczeniu mówi się jako o wejrzeniu w naszą naturę. Musisz bez wytchnienia iść do przodu, a dzięki tej wielkiej koncentracji z pewnością dotrzesz do niewyczerpanego źródła twej własnej natury.” 

Suzuki (1960 lub wcześniej):

„Koan jest rodzajem problemu, który mistrz daje swemu uczniowi do rozwiązania. [...] Koan jest wewnątrz nas samych, a mistrz zen nie czyni nic więcej, jak tylko wskazuje nam to – w ten sposób, żebyśmy mogli widzieć to pełniej niż poprzednio. Kiedy następuje przeniesienie koanu z nieświadomości w pole świadomości, mówi się, że został przez nas zrozumiany. Aby uskutecznić to przebudzenie, czasem koan przyjmuje formę dialektyczną, ale często przybiera, przynajmniej powierzchownie, formę zupełnego nonsensu.” (3.64-65) 
„Kiedy mistrz zen mówi nam, abyśmy trzymali koan w brzuchu, ma na myśli to, że koan ma być doświadczany przez czyjeś całe istnienie, że musimy się z nim kompletnie utożsamić, nie zaś postrzegać go intelektualnie lub obiektywnie, jakby był czymś, wobec czego możemy stanąć w dowolnym oddaleniu.” (3.77)

Watts (1957 lub wcześniej):

„[…] koany w ogóle zwane są „pnączami” lub „plątaniną”, a poszczególne ich grupy koanami „wymyślnych przeszkód” (kikan) i „trudnymi do przeniknięcia” (nanto).

                                                                                 Alan Watts, Droga zen, Rebis, Poznań 1997, s. 200


Suzuki (1960 lub wcześniej):

„Koan jest rodzajem problemu, który mistrz daje swemu uczniowi do rozwiązania. Jednak „problem” nie jest dobrym terminem i wole oryginalne japońskie słowo Kō-an (kung-an po chińsku). Kō dosłownie znaczy „publiczny”, a an oznacza „dokument”. Ale „publiczny dokument” nie ma nic wspólnego z zen. „Dokument” zen to ten, który każdy z nas wnosi do tego świata podczas narodzin i próbuje odcyfrować go, zanim umrze. […] Koan jest wewnątrz nas samych, a mistrz zen nie czyni nic więcej, jak tylko wskazuje nam to – w ten sposób, żebyśmy mogli widzieć to pełniej niż poprzednio. Kiedy następuje przeniesienie koanu z nieświadomości do w pole świadomości, mówi się, ze został przez nas zrozumiany. Aby uskutecznić to przebudzenie, czasem koan przyjmuje formę dialektyczną, ale często przybiera, przynajmniej powierzchownie, formę zupełnego nonsensu.” 


„Koan […] ostatecznie prowadzi człowieka psychologicznie do decyzyjnego centrum świadomości, a potem do samego źródła.” 
                                                                                                                                  
„Kiedy mistrz zen mówi nam, abyśmy trzymali koan w brzuchu, ma na myśli to, że koan ma być doświadczany przez czyjeś całe istnienie, że musimy się z nim kompletnie utożsamić, nie zaś postrzegać go intelektualnie lub obiektywnie, jakby był czymś, wobec czego możemy stanąć w dowolnym oddaleniu.”
                                                                                                           
„Koan i zazen to dwie podpory zen. Jedno jest okiem, które widzi, a drugie stopą, która wspiera.” 

„Koan to rodzaj sztucznego narzędzia wymyślonego z zacności serca przez […] mistrzów zen, którzy za jego pomocą wymuszali rozwój zenistycznej świadomości w umysłach mniej zdolnych uczniów.” 

 „Koan działa jak zaczyn. W sprzyjających warunkach umysł rozwija się jak pąk, żeby zakwitnąć oświeceniem.” 

                                                                                                                                
"Jak powiadają mistrzowie zen, kōan jest tylko kawałkiem cegły, którym stuka się w bramę, jedynie palcem wskazującym księżyc. Przeznaczeniem jego jest zsyntetyzować lub przekroczyć – można to nazwać dowolnie – dualizm zmysłów." 
                     

„[…]charakter koanów jest tego typu, że nie dopuszcza żadnych prób racjonalnego podejścia.”

                                                                                                           
„Koan nie jest zagadką ani dowcipnym spostrzeżeniem. Jego cel jest ściśle określony i polega na budzeniu wątpliwości i doprowadzaniu ich do najdalszych granic.” 
                                                                                                                            
                                                                                                                               
„Stała obecność koanu w naszej psychice dostarcza umysłowi stałego zajęcia, tzn. utrzymuje go w ciągłej aktywności. Satori osiąga się w trakcie owej aktywności, a nie, jak sądzą niektórzy, poprzez jej stłumienie.”
                                                                                                                               

„Koanów mogą być setki, a nawet nieskończoność, tak jak nieskończona jest ilość rzeczy wypełniających wszechświat, nas to jednak niekoniecznie musi obchodzić. Zdobądź tylko wszechstronny i dający pełnie zadowolenia wgląd w żywą rzeczywistość, a nie musisz się martwić o koany.” 
Blyth (1964 lub wcześniej):

“Praca z koanem ma prowadzić do nowego, świeżego i odkrywczego spojrzenia na rzeczywistość 'własnymi oczami', bez uprzedzeń i z góry przyjętych teorii.” 


Capra (1976 lub wcześniej):

„Irracjonalne sformułowania i paradoksalna treść tych zagadek sprawiają, że niemożliwe jest rozwiązanie ich przez myślenie. Skonstruowane są tak, aby zatrzymać proces myślowy i w ten sposób przygotować ucznia (adepta) do pozawerbalnego doświadczania rzeczywistości. […] Gdy raz znajdzie się rozwiązanie, koan przestaje być paradoksalny i staje się stwierdzeniem posiadającym głębokie znaczenie, a pochodzi z tego stanu świadomości, który pomógł przebudzić.” (7.60-61)


Hofstadter (1979 lub wcześniej):                                                      
                                                            
“Koany są ‘języczkami spustowymi’, które, mimo że nie zawierają wystarczającej informacji by dać oświecenie, mogą być wystarczające by otworzyć mechanizmy w umyśle, które do oświecenia prowadzą.” (8.246)

Cleary (1993 lub wcześniej): 

„Koany są najbardziej wyrafinowanymi narzędziami zen, a jednak mogą być efektywnie używane nawet przez nowicjuszy.” (1.IX)
                                                     
Trzeciak (2008):

”Wszystkie kōany (jeśli są kōanami), każdorazowo wskazują na Prawdę Ostateczną, Absolut. […] Pośrednim celem kōanu jest nauczenie nas bezpośredniego reagowania na życie, spontanicznej, intuicyjnej reakcji, odrzucenie analizowania i rozróżniania na święte i 
nieświęte, wartościowe i bezwartościowe itd.” 

Praktyka zadawania koanów mnichom i adeptom zen jest dziś nadal żywa w buddyjskich klasztorach, ośrodkach zen i sanghach. Koany można też studiować samodzielnie. W indywidualnej - jak to określają praktykujący zen - „pracy z koanem” prowadzonej w celu ćwiczenia i utrzymywania umysłu w stanie jasności i twórczej niezależności, można wielokrotnie powracać do znanych już koanów, jak do modlitw, mantr, ulubionych fraz literatury, prawd filozoficznych czy obrazów. Służą temu specjalne opracowania książkowe zawierające zbiory koanów z komentarzami.

Znawca zenu Reginald H. Blyth odnajduje ducha zenu u Homera, Epikteta, Plutarcha, Marka Aureliusza, w Biblii, kazaniach Eckharta, u Szekspira, Cervantesa, w dziełach Bacha, Mozarta i Lewisa Carrolla. A gdzie żyje dziś duch koanu? Czy tylko w książkach, klasztorach i ośrodkach zen? Moim zdaniem odnaleźć go można w różnych dziełach i obszarach aktywności człowieka. Ja znajduję go najchętniej w niektórych, nielicznych przejawach sztuki współczesnej. Oto moja robocza klasyfikacja, która wskazuje obszary w jakich koan, lub jak kto woli – duch koanu żyje i przejawia się :




I.3. KLASYFIKACJA KOANÓW 
      
       (Ta klasyfikacja jest wciąż jeszcze bardzo młoda, i z tej przyczyny nie zakwitła jeszcze w niektórych   
         miejscach przykładami, a w innych przykłady mogłyby być (i pewnie będą) lepsze.)


I.    TRADYCYJNY KOAN ZENICZNY
        (oparty na języku pojęciowym; przykłady poniżej)


II.   KOAN SŁOWNY
       (niekoniecznie świadomie skonstruowany jako koan, ale działający jak koan)

       1. literacki
       2. religijny, mistyczny
       3. przypadkowy, wynikający z mechanizmów języka


III.  KOAN WIZUALNY
       (termin zastosowany [prawdopodobnie] po raz pierwszy przez prof. P. Trzeciaka w książce „Idea i tusz”,  
         Prószyński i S-ka, Warszawa 2002, s. 99)

  1. koan artystyczny, świadomie konstruowany jako koan lub nieświadomie   
       konstruowany, ale działający jak koan (termin zastosowany [prawdopodobnie] po raz    
       pierwszy  przez dr Irenę Rychłowską w: Sztuka pytania. Dyskurs wokół sztuki polskiej   
       lat 90-tych, praca doktorska, Instytut Filozofii i Socjologii PAN, Warszawa 1997
 2.   przypadkowy


IV.  KOAN SYTUACYJNY

  1. genjō koan Dogena (XIII-wiecznego mistrza zen, założyciela szkoły soto) - “the issue at hand”, is the koan of everyday life - pojawiający się w życiu) – przypowiastki filozoficzne, ale także i ponad to – specjalnie stworzone sytuacje   
             („Adepci zenu stawali w obliczu różnych, specjalnie stworzonych sytuacji, na które błyskawicznie i  
                bez  namysłu musieli reagować słowem lub zachowaniem.”, Jerzy Jastrzębski, Od tłumacza, w:  
                Mumonkan, Arhat-Alef, Wrocław 1993, s. 6)
 2.  sztuka performance, happening, teatr 
  3.   przypadkowe zdarzenia pomiędzy ludźmi, np. w wyniku nieporozumień   
       komunikacyjnych (na tym oparta jest np. zabawa w „głuchy telefon”)


V.     KOAN FILOZOFICZNY 





VI.   KOAN PSYCHOANALITYCZNY 
         (termin zastosowany [prawdopodobnie] po raz pierwszy przez dr Irenę Rychłowską w: Sztuka pytania.  
          Dyskurs wokół sztuki polskiej lat 90-tych, praca doktorska, Instytut Filozofii i Socjologii PAN, Warszawa  
          1997) 


VII.  KOAN NAUKOWY

 1. kwantowy (autor pojęcia [prawdopodobnie] – F. Capra, “Tao of Physics”, p. 137)
 2. kosmologiczny
 3. inne koany naukowe 


VIII. KOAN DŹWIĘKOWY (audiokoan)

 1. artystyczny
 2. przypadkowy 


___________________________________________________________________



ad. I (tradycyjny koan zeniczny)

Zbiory tradycyjnych koanów: 

Mumonkan (ang. Gateless Gate, pol. Bezbramna Brama) – czterdzieści osiem koanów (inne źródła mówią o 49 koanach) zebranych i opatrzonych komentarzami wierszami przez Wu-men Hu-k’ai (jap. Mumon Ekai) w XIII. Zbiór został opublikowany w 1229 roku. [według słownika w: D.Scott, T.Doubleday, Zen, Wyd. Zysk i s-ka, Poznań 1995]
Hekiganroku, (ang. Blue Cliff Records, pol. Zapiski Błękitnej Skały) – sto koanów zebranych i opatrzonych wierszami przez mistrza Hsen-tou Ch’ung-hsien (jap. Setcho Juken) (980-1052) i z komentarzami mistrza Yuan-wu k’o-Ch’in (jap. Ebgo Kokugon) (1063-1135),  [według słownika w: D.Scott, T.Doubleday, Zen, Wyd. Zysk i s-ka, Poznań 1995]
Shoyoroku
Tetetki Tosui
      
Suzuki (4.126) wymienia następujące książki „na temat koanów, napisane stylem podobnym do Hekigan”:

      Shoyoroku
      Mumonkwan
      Kwaiankokugo
                     

Suzuki: „Liczbę koanów ocenia się tradycyjnie na 1700, ale w rzeczywistości nie używa się aż tylu.” (4.124)     
                                                                                                                                    
Słownik w: D.Scott, T.Doubleday (5) podaje, że zachowało się 1700 koanów.


Podział pierwotny na trzy grupy z XIII w. - wg Suzukiego (3.64-65)

– intuicyjne (prajñā) (richi)
– działania (kikwan)
– ostateczne (kōjō)

Podział Hakuina (XVIII w) – 5 grup koanów, (za: A. Watts, 20.196-7):

- Hosshin, czyli koany Dharmakaji, dzięki którym „przechodzi się przez furtę zen”
- Kikan, czyli koany „wymyślnych przeszkód”, związane z wyrażaniem stanu osiągniętego 
w poprzednim etapie
- Gonsen, czyli koany „zgłębiania słów”, związane prawdopodobnie z wyrażeniem zrozumienia zen w słowach
- Nanto, czyli koany „trudne do przeniknięcia”
- Goi, czyli koany „Pięciu Stanów”, oparte na pięciu powiązaniach pomiędzy „panem” 
i „sługą” lub „zasadą” (li) i „rzeczo-zdarzeniem” (shih)


Suzuki:

1. Koan dialektyczny (termin Suzukiego, w: (3.64-65): 

przykłady:


Mistrz, pokazując uczniom kij, pyta: „To nie jest kij, jak to nazwiecie?”

„Kiedy macie kij, ja wam go dam; kiedy go nie macie, zabiorę go wam”.


2. Koan nonsensowny (termin Suzukiego, ibid.):

 przykłady:

„W jaki sposób moje ręce przypominają ręce Buddy? I w jaki sposób moje nogi przypominają nogi osła? - poprzedzone pytaniami: „Dokąd się udajesz?” lub „Skąd pochodzisz?”.

Kiedy uczeń zapytał: „Kto jest tym jedynym, który pozostaje całkiem sam, bez towarzystwa, pomiędzy  dziesięcioma tysiącami rzeczy?” Mistrz odpowiedział: „Kiedy połkniesz Zachodnia Rzekę jednym haustem, powiem ci”. Suzuki: „Niemożliwe”- taka może być nasza natychmiastowa reakcja. Lecz historia powiada nam, że ta uwaga mistrza otworzyła ciemne miejsce w świadomości pytającego.


KLASYCZNE KOANY TRADYCYJNE:


„Jaka jest twoja pierwotna twarz sprzed narodzin ojca i matki?”
                                                                                                                                     Hui-neng, VII w.

Inną wersję tego koanu tak opisuje i komentuje Suzuki (4.112-113):
„Na pytanie mnicha Myo (Ming), czym jest zen, Szósty Patriarcha odpowiedział pytaniem: „Gdy twój umysł nie rozważa dualizmu dobra i zła, jakie jest twoje pierwotne oblicze przed przyjściem na świat?” (Pokaż mi to „oblicze”, a zgłębisz tajemnicę zen. Kim jesteś przed urodzeniem Abrahama? Kiedy osobiście i serdecznie porozmawiasz z tą postacią, będziesz lepiej wiedział kim jesteś i kim jest Bóg. Następnie mnich otrzymuje polecenie uściśnięcia CIA dłoni owemu pierwotnemu człowiekowi, czyli, ujmując rzecz metafizycznie, własnej jaźni.) […] Koan ten zmierza właśnie do tego, aby zmusić ucznia do przyjęcia postawy badawczej. Uczeń musi ją utrzymywać tak długo, aż nie dotrze, by tak rzec, na skraj umysłowej przepaści, gdzie nie pozostaje już nic innego jak skoczyć. Zrywając ostatnią więź z życiem, ujrzy przed sobą, tak jak tego żądał Szósty Patriarcha, „swoje pierwotne oblicze”.” 
„Czym jest to, co tak przychodzi?”

                                                                             Hui-neng (do mnicha, który właśnie do niego przyszedł)

„Gdzie jesteś po spaleniu?”

„Kobieta podzieliła swoją duszę; która była prawdziwa?” 
                                                                                                                Wuzu (ze zbioru Mumonkan), XIII w. 

Chińskie przysłowie mówi, że „jedna dłoń nie może zaklaskać” i dlatego też Hakuin Osho (XVIII w) zapytał:
„Jaki jest dźwięk jednej dłoni?” 
                                                                                                                       (w: Watts, 20.202)

Suzuki tak komentuje ten klasyczny koan (4.113-114):
„Hakuin często wyciągał przed siebie rękę, każąc swoim uczniom wsłuchiwać się w jej dźwięk. Zwykle słyszy się coś tylko wtedy, gdy klaszcze się dłonią w dłoń, i w tym sensie z jednej ręki nie może powstać żaden dźwięk. Hakuin pragnie jednak zachwiać podstawami naszego powszedniego doświadczenia, zbudowanego na zasadach, jak się zwykło mówić, naukowych albo inaczej – logicznych. To wyrwanie wszystkiego z korzeniami jest niezbędne, jeśli pragnie się zbudować nowy porządek na gruncie doświadczenia zen. […] Dopóki umysł nie jest na tyle wolny, by słyszeć dźwięk jednej reki, dopóty podlega ograniczeniom i jest sam z sobą poróżniony. Zamiast pochwycić klucz do tajemnic tworzenia, jest beznadziejnie uwikłany we względność rzeczy, a wiec w tym co powierzchowne. Dopóki nie wyzwoli się z pęt, nigdy nie nadejdzie chwila, aby mógł ogarnąć świat choćby z odrobiną zadowolenia.” 

                                                                                        D.T. Suzuki, Wprowadzenie do buddyzmu zen, s. 113-114


 „Jeśli macie laskę, dam ją wam. Jeśli nie macie laski, zabiorę ją wam.”

                                                                                                      Mistrz Basho (do zgromadzonych mnichów)

„Jak zrobić krok naprzód ze stumetrowego słupa?”

                                             (D. Scott, T. Doubleday, w: 5.84): „[…] źródłem przywiązania do umysłu ego jest  
                                                brak wiary w siebie, co uniemożliwia zrobienie kroku ze stumetrowego słupa.”)

Koan podwójny: cyt. w: Douglas R. Hofstadter, (8.234)

  1. A monk asked Baso: „What is Buddha?”
Baso said: “This mind is Buddha.” 
  1. A monk asked Baso: “What is Buddha?”
Baso said: “This mind is not Buddha.”

(który z tych dwóch koanów jest prawdziwy, a który fałszywy?, przyp. TS)
                                                                                                                

„Shuzan held out his short staff and said: ‘If you call his a short staff, you oppose its reality. If you do not call it a short staff, you ignore the fact. Now what do you wish to call this?”    
                                                                                                                                            (8.251)



„Pewien mnich zapytał kiedyś mistrza Jōshū:
- Czy pies ma naturę Buddy?
- Mu! – odpowiedział Jōshū.”
                                                                                                                                             Mumonkan, (21.15)


KOANY, „KTÓRE WYMAGAJĄ PRZEKROCZENIA LUDZKICH MOŻLIWOŚCI W SŁOWIE LUB W CZYNIE”: 

                                                                                                                
„Wyciągnij ze swojego rękawa cztery dystrykty Tokio.”

„Zatrzymaj ten statek na pełnym morzu.”

„Przerwij dzwonienie tego dalekiego dzwonu.”

„Dziewczynka przechodzi przez ulicę. Czy to  młodsza, czy starsza siostra?”
                                                                                                                                       cyt. w: (20.203)

 
ad. II.1 (koan słowny, literacki)


„Dlaczego kruk jest podobny do biureczka?”
                                                                   Lewis Carroll, Przygody Alicji w Krainie Czarów,  s.58
                                                                   [Koaniczność Alicji zauważył TS i wcześniej (lata 50. XX w) Soki-an           
                                                                   Sasaki (wg A.Wattsa, Droga zen, s. 204), oraz R.H.Blyth (6).]


„[…] trochę trudno to zrozumieć! […] – Nasuwa to jakieś myśli… ale nie wiem dokładnie, jakie!”
                                                                    Lewis Carroll, O tym, co Alicja odkryła po drugiej stronie lustra



„Jakaż  zasadnicza różnica zachodzi między parą tancerzy a daszkiem ula?”    
    
                                                                André  Breton


„Who is the third who walks always beside you?” 

                                                                                                                                         T.S.Eliot, Ziemia jałowa


“ […] znam pytanie, które powraca z drogi puste.” 
                                                                                                                  Salvatore Quasimodo


„Tylko ci, którzy oddadzą się absurdowi, osiągną to, co niemożliwe. Sądzę, że jest to 
w mojej piwnicy… Wejdę zaraz na górę i sprawdzę.”
                                                                                                                                          Maurits Cornelis Escher


„Twoje charłactwo atutem postępu w sztuce.”
                                                                                                                                               Andrzej Partum


„Już nie żyje i wkrótce umrze.” 
                                  
                                   (podpis Rolanda Barthesa pod fotografią A.Gardnera, Portret Lewisa Payne’a, 1865,        
                                                                    w: Światło obrazu, uwagi o fotografii, wyd. KR, W-wa 1996, s. 163)


„Przytwierdził świt do siodła i popędził przez pola, unosząc w powietrzu kopyta. - Kto? Kto taki?”
                                                              Péter Esterházy, Nanizane na sznurek, Świat Literacki, Warszawa, s. 44



ad. II.2 (koan językowy, religijny, mistyczny)


„Neither this, nor that, nor anything.” 
                                                                                                                          D.T.Suzuki

„Mistrz wie, jak przeciąć kota na dwie części, ale nie wie, jak przeciąć go na jedną część.” 
           
             Katsuki Seida  (współczesny nauczyciel zenu) komentując opowieść o pytaniu mistrza Nansena  
                (748-834) skierowanym do mnichów spierających się o to, do której z ich dwóch grup należy kot) 



ad. II.3 (koan słowny, przypadkowy, wynikający z mechanizmów języka)


„Kości człowieka są połączone łokciami do kolan.”

                                                                                        z zeszytów szkolnych, Gazeta Wyborcza, 10.XII.2002


„Nigdy nie byłam tak wysoko, ale byłam wyżej. Nigdy nie byłam tak nisko, ale teraz jestem niżej.”                            
                                           - słowa kilkuletniej Bereniki Ziółkowskiej (córki Ewy Szczyrek – Potockiej),                                  
                                                                                                                                              Łódź, czerwiec 2008

“sandpaper swaziland brest transmogrify lucifer reproach sumner davenport devolve dwell junco hornblower altruism adroit newtonian schiller thomson every ku permanent hemorrhage siderite dempsey awesome bend blatant figurine thatch slander yeasty helmut impalpable”

                                             - załącznik w e-mailu od nieznanego nadawcy, odebrany praz TS w kwietniu 2006


ad. IV.1 (koan sytuacyjny, genjō koan Dogena)

Fragment Genjōkōan Dogena, cytowany w książce Roshiego Kwonga „Bez Początku. Bez Końca”, s. 106:

”Drewno obraca się w popiół i nie staje się na powrót drewnem. Nie sądź jednak, że najpierw jest drewno, a potem popiół. Musimy zdawać sobie sprawę, że drewno znajduje się w stadium drewna, w którym mieści się jego własna przeszłość i przyszłość. Teraźniejszość drewna jest niezależna od jego przeszłości i przyszłości, lecz zawiera je obie. Również popiół znajduje się w stadium popiołu, w którym mieści się jego własne wczoraj i jutro. Tak jak spopielone drewno nie staje się na powrót drewnem, tak i człowiek po śmierci z powrotem nie ożywa. Otóż Buddadharma wyraźnie stwierdza, że życie nie przeistacza się w śmierć. Dlatego o życiu mówi się: niezrodzone. To, że śmierć nie przeistacza się w życie, wynika z obrotu niezaprzeczalnego koła dharmy, poruszanego ręką Buddy. Dlatego o śmierci mówi się: niewygaszona. Życie samo w sobie stanowi pewien okres. Śmierć także sama w sobie jest pewnym okresem. Są jak zima i wiosna. Zimy nie nazywamy „przyszłą wiosną" ani wiosny – „przyszłym latem".”


Latem 1982 zdarzył mi się (T.S.) taki sytuacyjny koan: jedziemy z dwójką znajomych gdzieś po wschodniej Polsce. Prowadzę samochód pustą drogą. Nagle z lasu wyłania się samotny milicjant na motorze, puszcza się w pogoń za nami, wyprzedza, zatrzymuje, żąda dokumentów i obracając długo w dłoni mój dowód osobisty pyta nagle: „I co się tak, panie Sikorski, jedzie się?”. Oniemiałem. I przeżyłem małe satori.   

ad. V (koan filozoficzny)


O Pustce (Śunjata): „Błędem jest mówić, że istnieje. Równie błędne jest twierdzić, że nie istnieje”. 
                                                                             Z tekstów zen (wg D. Zohar, s 124)

„Dlaczego pamiętamy przeszłość, a nie przyszłość?”

                                                                            Steven Hawking, Krótka historia czasu, Alfa, Warszawa 1990 

„To nie jest ani dziełem sztuki, ani nie-dziełem sztuki.” 

                                                               – mniej więcej tak odpowiedział Marcel Duchamp na pytanie czy                                                       
                                                                              jego obiekt ready-made jest dziełem sztuki 


„Jaki jest sens życia w obliczu nieuniknionej choroby, starości i śmierci?”

                                - według D.Scotta i T.Doubleday’a (Zen, Wyd. Zysk i s-ka, Poznań 1995, s. 83) jest to  
                                       jeden z najważniejszych koanów z jakimi przyszło zmagać się Buddzie Siakjamuniemu. 

     
„Czy jaźń i wszechświat są zarówno wieczne jak i nietrwałe?”
„Czy jaźń i wszechświat nie są ani wieczne, ani nietrwałe?

                                                      - dwa spośród dziesięciu „pytań bez odpowiedzi” z kanonu palijskiego               
                                                        (podstawa buddyzmu hinajany), cyt w: Dalajlama, Wszechświat w atomie
                                                         Rebis, Poznań 2006, s. 68




ad. VI.1 (koan naukowy - kwantowy)


“If we ask, for instance, whether the position of the electron remains the same, we must say “no”; if we ask whether the electron’s position changes with time , we must say “no”; if we ask whether the electron is at rest, we must say “no”; if we ask whether it is in motion, we must say “no”.” 
                                                                       Robert Oppenheimer, cyt. W: F.Capra, Tao of Physics, p.139



„Wyobraź sobie cząsteczkę bez masy”. (oryg.: “Picture a massless particle.”)

                                                          Gary Zukav, The Dancing Wu Li Masters. An Overview of the New Physics,                  
                                                                                                                              Rider, Londyn 1979, p.224

„To coś z bitu” 

- wdług Johna Horgana, ta fraza Johna Wheelera przypomina koan zen. Wheeler tak rozwija te frazę: „[…] każde coś – każda cząstka, każde pole sił, a nawet samo kontinuum czasoprzestrzenne – całkowicie zawdzięcza swoje działanie, znaczenie, samo swoje istnienie […] udzielonym przez aparaturę odpowiedziom na pytania typu tak-nie, dwójkowym wyborom, bitom.”, w: John Horgan, Koniec nauki, Prószyński i S-ka, Warszawa 1999, s. 108


ad. VI.2 (koan naukowy - kosmologiczny)


„Zanim powstała jakakolwiek rzeczywistość, była próżnia kwantowa – ocean wszechmożliwości, nie będący niczym konkretnym. Ani materia, ani przestrzeń, ani czas. […] Na obrzeżach istnienia migotały możliwe światy, nie miały jednak dość energii, by przetrwać.” 
                                                                                              (naukowcy, wg D. Zohar, s 124)


„Nim powstały czas i przestrzeń, struktura pozostawała kolista, zamknięta, bez początku i bez końca.” 
                                                                                   (fizycy, [Hawking?], wg D. Zohar, s 125)



„Jadrem wszystkiego jest pytanie, a nie odpowiedź. Gdy zaglądamy w najgłębsze zakamarki materii i w najdalsze krańce Wszechświata, widzimy ostatecznie własną zdziwioną twarz, która spogląda na nas.”
                                                                  John Wheeler (twórca terminu czarna dziura), cyt. w: John Horgan,                    
                                                                                    Koniec nauki, Prószyński i S-ka, Warszawa 1999, s. 108


„Dlaczego istnieje raczej coś niż nic?”
                    John Wheeler



ad. VI.3 (inne koany naukowe)


„Co jest kilometr na północ od bieguna północnego?”

                                       Jerzy Kowalski - Glikman, Wszystko jest względne, Polityka nr 11/19.III.2005



ad. VII.1 (koany dźwiękowe)

Maurice Le Roux, Un Koan – utwór orkiestrowy

                                 Maurice Le Roux – ur.1923, fr. Kompozytor, dyrygent I krytyk muz.; utwory orkiestrowe   
                                 (Un Koan), kamer., fortepianowe, balety; monografia C. Monteverdiego.

Tomasz Sikorski, Audiokoan, 5-kanałowa instalacja dźwiękowa

                                                                                 wystawa Obrazy dźwiękowe, Galeria XX1, Warszawa 2008 








II.  PRÓBA ZROZUMIENIA NIE-ROZUMIENIA 

                                                                      „Zrozumiałość jest tożsama z brakiem sensu.”

                                                                                                                                        Steven Weinberg


II.1. ONIEMIENIE, TEORIA WAHADŁA, ODŚWIEŻANIE UMYSŁU

Gadamer pisze, że „są sytuacje, o których możemy wręcz powiedzieć, że oto odebrało nam mowę.” (12.6) Mamy też nieme zdziwienie i niemy podziw. W kontakcie z dziełem sztuki, paradoksem czy koanem możemy wręcz oniemieć. Język się rozsypuje, zostają tylko pojedyncze słowa, których się chwytamy, ale one nie tworzą już spójnej całości. Nie tylko nie wiemy jak cokolwiek powiedzieć: nie wiemy co powiedzieć. Zupełnie jak adept zen z nowym koanem – stajemy się bryłą zwątpienia. Chybotliwy stan: zrozumiałość – niezrozumiałość, jasność – niejasność, pewność – niepewność, podobny jest do wahadła, które w swym ciągłym ruchu oscyluje pomiędzy ekstremami. I tak jak w wahadle – zrozumienie może być tylko chwilowe, gdyż jego osiągnięcie jest momentem wyhamowania i jednocześnie początkiem ruchu powrotnego do stanu przeciwnego: nie-rozumienia. Wahadło nie ustaje: rozpoznaję – nie rozpoznaję, wiem – nie wiem, rozumiem – nie rozumiem, najczęściej przebywa pomiędzy ekstremami, dokładnie tam osiąga też najwyższą prędkość. To właśnie w tej strefie „pomiędzy” przebywamy najczęściej: ani rozumiem, ani nie-rozumiem, ani wiem, ani nie-wiem. Najczęściej jesteśmy „pomiędzy”, ale nie stale, bo nasz umysł – tak jak wahadło – w ciągłej oscylacji robi sobie raz po raz wypady w ekstrema: teraz wiem na pewno – by zaraz potem nie wiedzieć nic. Rozumienie jest chwilową utratą nie-rozumienia, nie-rozumienie daje szansę rozumieniu. Gilles Deleuze mówi o stanie pomiędzy pojęciem a pereceptem, pomiędzy wiedzą a niewiedzą. Silne, maksymalne ekstrema w wahadle wiem - nie-wiem są pożądane, bo im bardziej nie wiem, tym bardziej dzięki temu (po chwili) wiem. Wiem chwilowo, ale całościowo. 

Takie wahadło to wielka wartość, nawet jeśli niekoniecznie zawsze uwalnia umysł, to z pewnością przynajmniej go odświeża. Podobnie jak z resetowaniem komputera: w oniemieniu wyłącza się nasz system nawykowej percepcji, znika pierwotny porządek, rozłączają się gotowe przebiegi myślowe, co daje szansę na uruchomienie zupełnie nowych połączeń neuronowych. 
Zakładam, że istnieje wiele różnych struktur artystycznych i nieartystycznych, które wprawiają wahadło umysłu w ruch, ale twierdzę przy tym, że ekstrema wiem – nie wiem odsuwają się od siebie najdalej w przypadku struktur koanicznych, czyli tam gdzie nie wiemwiem są równie totalne. Ułamek sekundy wystarczy. Wiemy przecież, że intensywność, głębia czy rozległość doświadczenia nie zależą od czasu jego trwania. Tego czasu nie da się zresztą obiektywnie zmierzyć. To może być błysk oświecenia - nagłe, pozaczasowe zrozumienie obejmujące całość umysłu.  
Dzięki ekstremalnym stanom totalności wiedzenia i niewiedzenia, rozumienia i nie-rozumienia jesteśmy zdolni dostrzec i pojąć to, co wcześniej dla nas nie istniało. 
Instrumentem prowadzącym do takiej przemiany jest w tradycji zen praktyka koanu. Do oświecenia prowadzą różne ścieżki, zbadane i niezbadane. Satori może się zdarzyć wszędzie. Może je spowodować banalne i błahe, ale zazwyczaj nagłe zdarzenie. Szansą na takie przeżycie może być obcowanie z pewnym typem obrazu. Jeśli obraz działa jak koan, to nie koniecznie musi być uznawany za koan. Z pewnością możemy go jednak obdarzyć przymiotnikiem „koaniczny”. Obraz koaniczny, to ten, który działa jak koan.  


II.2. JAK TO SIĘ DZIEJE? PRZEŻYWANIE „CAŁĄ OSOBĄ” I KONCEPCJA SCALAJĄCEJ MÓZG „INTELIGENCJI DUCHOWEJ” 40HZ

Daisetz T. Suzuki wskazuje na różnice pomiędzy myśleniem intelektualnym a zrozumieniem. To pierwsze zachodzi w głowie i jest procesem konceptualizacji, to drugie dokonuje się na poziomie głębszym, bardziej pierwotnym – na poziomie “brzucha”. „Nadzór intelektualny jest funkcją głowy i dlatego każde zrozumienie natury, które pochodzi z tego źródła, jest abstrakcją lub reprezentacją natury, a nie samą naturą. Natura nie odsłania się taka, jaką jest, dla intelektu — to znaczy dla głowy. To części tułowiowo-brzuszne czują naturę i rozumieją ją tak, jak ona istnieje. Rodzaj zrozumienia, który można nazwać afektywnym lub decyzyjnym, pociąga za sobą całą egzystencję osoby (podkreśl. T.S.), symbolizowaną przez części tułowiowo-brzuszne ciała. Kiedy mistrz zen mówi nam, abyśmy trzymali koan w brzuchu, ma na myśli to, że koan ma być doświadczany przez czyjeś całe istnienie (podkreśl. T.S.), że musimy się z nim kompletnie utożsamić, nie zaś postrzegać go intelektualnie lub obiektywnie, jakby był czymś, wobec czego możemy stanąć w pewnym oddaleniu.” (3.77)

O „całkowitym doświadczeniu” podobnie pisze Erich Fromm, który nazywa nieświadomością to, co w zenie symbolizowane jest przez brzuch. „Odkrycie przez człowieka swojej nieświadomości nie jest jakimś intelektualnym aktem, lecz doświadczeniem uczuciowym, które ledwie może być ujęte w słowa, jeśli w ogóle, jest to możliwe. Nie oznacza to, że myślenie i spekulacja nie mogą poprzedzać aktu odkrycia; lecz sam akt odkrycia jest zawsze całkowitym doświadczeniem. Jest ono całkowite w tym sensie, że doświadcza go cała osoba (podkreśl. T.S.); doświadczenie to charakteryzuje się spontanicznością i tym, że jest raptowne. Nagle czyjeś oczy otwierają się; ów ktoś widzi siebie i świat w innym świetle, z jakiegoś innego punktu widzenia. Zanim doszło do tego doświadczenia, drążył go wielki niepokój, natomiast później pojawia się nowe uczucie siły i pewności. Proces odkrywania nieświadomego może być opisany jako seria wciąż rozszerzających, się, głęboko odczuwanych doświadczeń, które wykraczają poza teoretyczną, intelektualną wiedzę.” (13.155-156) 

Moim zdaniem proces ten przebiega analogicznie w kontakcie z (niektórymi) obrazami (dziełami sztuki): człowiek chwilowo tarci rozum, jest wzięty w rozkołysane skrzydła wahadła, niemieje, po czym raptem może nastąpić momentalne zespolenie jungowskiego nieświadomego (mądrości pierwotnej i głębokiej, „mądrości brzucha”) ze świadomością (mądrością względną, zbudowaną na dychotomii ja - nie ja). Ten moment zespolenia całości człowieka (równowagi, samadhi), nie jest trwały, musi nastąpić przełamanie tego stanu i powrót do względnego poziomu świadomości. Na styku obu poziomów może zdarzyć się satori - chwilowe oświecenie, które daje wgląd w ostateczną rzeczywistość, niewyrażalny Absolut i w konsekwencji ożywia, rozjaśnia i harmonizuje umysł.

Jacques Barzun już w 1974 roku pisał, że „człowiek może czuć się tylko posiadaczem całości sztuki, a nie jakiegoś wydzielonego jej poziomu czy części; a całość tę wchłania się raczej przez osmozę niż pracę intelektu. (podkreśl. T.S.) Iskry zapalne są różne (koan – obraz), ale to, co po nich następuje jest tym samym. Procesy psychiczne percepcji i przeżycia są analogiczne, efekt końcowy może być taki sam.

Ciekawą i bardzo tu pomocną próbą wyjaśnienia momentu olśnienia, czy oświecenia jest teoria Danah Zohar i Iana Marshalla (14), którzy wyróżniają trzy rodzaje inteligencji:

  1. inteligencja emocjonalna – proces pierwotny, jej podłożem są kojarzeniowe połączenia nerwowe mózgu (inteligencję taką przejawia wiele gatunków zwierząt)
  2. inteligencja racjonalna – proces wtórny, jej siedliskiem są szeregowe (liniowe) połączenia nerwowe mózgu (wysokim poziomem inteligencji racjonalnej cechują się komputery)
  3. inteligencja duchowa – proces jednoczący, jej podłożem jest trzeci z układów neuronowych: synchroniczne oscylacje nerwowe, scalające dane z całego mózgu
                                                      
Autorzy wyjaśniają dalej, że równoległe sieci neuronowe zapewniają kojarzeniowe przetwarzanie danych (inteligencja emocjonalna), a linearne, czyli szeregowe drogi nerwowe umożliwiają racjonalne, logiczne przetwarzanie informacji (inteligencja racjonalna). Natomiast ogarniające cały mózg oscylacje o częstotliwości 40 Hz są środkiem, za pomocą których nasze doświadczenia zostają scalone i umieszczone w ramach szerszego znaczenia (inteligencja duchowa). Suzuki: „Z pewnością oczy widzą, a uszy słyszą, ale dopiero umysł jako całość przeżywa satori.”  (4.117)
                                                                                                      

A zatem, gdy koan lub koaniczny obraz odbieramy za pomocą inteligencji emocjonalnej lub/i racjonalnej – to żadna z nich, ani ich połączenie nie mogą dać satysfakcjonującego rozwiązania (przeżycia pełni, wglądu, zrozumienia). Staje się to możliwe dopiero wtedy, gdy przekroczymy wszelką logikę, także charakterystyczną dla emocji niejasną logikę chaosu i charakterystyczną dla intelektu, jasną logikę oczywistości (termin S. Žižka). „Rozwiązanie” zenicznego koanu i koanicznego obrazu, możliwe jest dopiero na trzecim, najwyższym poziomie, w którym oscylacje nerwowe scalają różne dane z całego mózgu. Dzięki wynikom badań mózgu przeprowadzonych przez neurofizjologów, możemy przypuszczać, że tradycyjne koany zeniczne formułowane są na poziomie inteligencji racjonalnej (głowa, przypadek jednostkowy), ale odpowiedzi („rozwiązania”) nie mogą powstać na tym samym poziomie lecz tylko w wyniku przeżycia na wyższym poziomie inteligencji duchowej. Koaniczne obrazy natomiast i inne struktury o koanicznym działaniu mogą rodzić się na każdym z trzech poziomów inteligencji, ale pełnia ich przeżycia zachodzi tylko na poziomie trzecim, najwyższym - wykorzystującym całość umysłu.                                                                                              
            
                   
  
                                                                                          

III. OBRAZ JAKO KOAN. CZY KOANEM MOŻE BYĆ COŚ, CO NIM NIE JEST? 

                                                                     
                                    „[…] sztuka (en masse – przede wszystkim dzieło, ale wraz z  
                                    współtworzącym je komentarzem oraz autorami dzieła i komentarza –  
                                    reprezentantami pola) przyjmuje zarówno rolę analityka (mistrza zen),  
                                    jak i jego metody: pytania i milczenia. Dzieło sztuki przyjmuje rolę  
                                    podobną do roli koanu w buddyzmie zen.”
                                                                                                                            Irena Rychłowska (10.13) 

                                    „[…] w sztuce właśnie to, co sprawia kłopot, jest coś warte.”

                                                                                                                                   Dorota Jarecka (16)


Czy obraz może być koanem? To pytanie może brzmieć absurdalnie w uchu fanatyka jakiejś „czystości” zenu bądź w uchu fanatyka hermetyczności tradycji i czystości źródeł, ale istotne jest to, że tkwi w nim sugestia, iż niektóre obrazy (dzieła sztuki)  d z i a ł a j ą   jak koany.
Ten cenny typ działania łatwo przegapić, bo w relacji z dziełem sztuki można osiągnąć różne mocne, emocjonujące i spektakularne rzeczy: dowiedzieć się czegoś mniej lub bardziej ciekawego o świecie (np. że emigranci cierpią), poznać emocje twórcy dzieła (np. że lubi zwierzęta), wzruszyć się, dać sobą wstrząsnąć (wtedy wstrząśnięci mówią z lubością i podziwem: „o! jaki mocny obraz!”), można poczuć potrzebę posiadania (bo znane nazwisko lub tonacja obrazu pasuje do nowej kanapy), można się też oburzać i biegać z pozwami. Można ukoić zmysły. Można też odejść z niczym (i tak zapewne jest najczęściej). Ale można też oniemieć, utracić pewność wszystkiego, zatracić się, przekroczyć dualizm, przeżyć satori, spotkać się z Absolutem. To koanopodobne działanie obrazu może się zdarzyć, ale tylko wtedy, gdy spełnione będą dwa podstawowe warunki: 1. struktura obrazu/dzieła niejasna, paradoksalna, nie dająca się odczytać ani na poziomie emocji ani intelektu. 2. odpowiednie nastawienie odbiorcy: umysł jasny, otwarty, ufny, gotowy na każdy rodzaj zdziwienia i niewiedzy. 

Symptomy przeczucia analogii działania obrazu z działaniem klasycznego koanu zenicznego i pojedyncze rozpoznania paraleli pomiędzy sztuką a tradycją koanu w buddyzmie zen zdarzały się, wedle mojej wiedzy, nadzwyczaj sporadycznie (Rychłowska 1997, Trzeciak 2002). Zadziwiające, że znacznie wcześniej i częściej termin koan pojawia się w fizyce kwantowej, operującej językiem względnym. A przecież to właśnie język sztuki, tak jak język zenu i poezji jest zarazem względny i absolutny. Obrazy są strukturami wizualnymi, osobnymi bytami sytuującymi się poza językiem pojęciowym, a niektóre z nich (bez względu na to czy te obrazy uznamy za dzieła sztuki czy nie) stają się w bezpośredniej relacji z odbiorcą narzędziami otwierającymi geniusz umysłu, stają się oknami Absolutu. Zupełnie jak klasyczne koany mistrzów zenu.  

Struktury koanów artystycznych zbudowane są zazwyczaj z połączenia elementów rozpoznawalnych i nierozpoznawalnych, lub z samych rozpoznawalnych, tak zestawionych, że całość generuje w umyśle odbiorcy niestabilną sieć o migoczących, umykających znaczeniach. Całość jest zawsze czymś więcej niż prosta suma jej części. To nie tylko większa ilość, ale także nowa jakość. Już samo zestawienie elementu A z elementem B powoduje pytanie: dlaczego to z tym? Rzecz się mocno komplikuje i rozwarstwia, gdy ilość elementów składowych rośnie. W przypadku struktur przestrzennych dochodzi wymiar czasu.    Elementów składowych koanicznego dzieła często nie daje się wyróżnić, ponieważ niektóre granice pomiędzy nimi albo są płynne, albo nie ma ich w ogóle. Jeśli płynne są granice form, następuje też konfluencja i dryfowanie znaczeń. Dryfowanie w nieznane. Ucieczka znaczeń. Odsłania się wtedy sens. 

                                       „Obraz, który daje się interpretować i który niesie jakieś przesłanie,  
                                         to zły obraz.”
                                                                                               Gerhard Richter (malarz)

Podczas gdy sztuka w znakomitej większości dostarcza dziś rozrywki, sensacji, tanich dziwaczności i różnej maści przeżyć estetycznych, bądź też daje się po prostu czytać jak gazetowy komunikat tylko po to, by go odczytać i czerpać złudną satysfakcję z samego odebrania znaczeń , koaniczne utwory sztuki niczego nie symbolizują, nie chcą zachwycać ani ekscytować formą, nie komunikują żadnych szczególnych treści, nie moralizują, nie agitują, nie protestują, do niczego nie namawiają, na nic nie wskazują, nawet nie niosą żadnego tzw. „przesłania”, lecz – podobnie jak zeniczne koany – wyprowadzają umysł odbiorcy z plątaniny języka, mechanizmów myślowych i dogmatów kultury. Taki stan i taka sztuka, to prawdziwy skarb.                          




ZAKOŃCZENIE


Spór z ortodoksami zenu o to, czy można koanem nazwać coś, co nim nie jest, ale działa jak koan ani z fanatykami kontekstualności i ekskluzywności form językowych (przywiązanie do formy i treści) nie interesuje mnie ani trochę, bo liczą się przede wszystkim dwie rzeczy: intencja i efekt. Intencją tego tekstu jest wskazanie na paralele pomiędzy czymś wypracowanym w kontekście osiemsetletniej tradycji praktyki duchowej zenu, a czymś, co powstaje w pracowniach artystów. Efektem zaś może być poruszenie umysłów; być może znalezienie nowych perspektyw; nowe lub odświeżone spojrzenie na coś, co uchodziło uwadze, bo było nienazwane; sprowokowanie refleksji na gruncie i sztuki i zenu; inspiracja dla artystów; próba przypomnienia (odnalezienia) czystego źródła sztuki i – co najważniejsze – stworzenie szansy na kolejne oniemienie. 

















POSTSCRIPTUM 1
 Z. Bauman, „Dwa szkice o moralności ponowoc
”, Warszawa: Instytut Kultury, 1999, 
W 1979 roku, 85-letni wówczas Henryk Stażewski powiedział „[...] w latach awangardy sądziliśmy, że wiemy czym jest sztuka. Dziś okazuje się, że nie wiedzieliśmy. Robię sztukę, ale czym ona jest - nie wiem” (cyt. w: 17.62) I oto mamy powracający wciąż, największy i najtrudniejszy koan artystów: CZYM JEST SZTUKA? Miejsce odpowiedzi, pomimo możliwości niezliczonych jej wersji, pozostaje na szczęście puste. Ale odpowiedzią całkiem niezłą, na potrzeby tej chwili i w kontekście tych rozważań, może być po prostu – jak w koanicznych praktykach zen – zwykły czyn, dalsza praca twórcza i satysfakcja wynikająca z takiej formy odpowiedzi, a może jeszcze coś, na przykład zaraźliwy śmiech: Ha... Ha... Ha... ! Ho... Ho... Ho...; Ha... Ha... Ha...! powodujący, że wiele trudnych do zrozumienia rzeczy raptem staje się oczywistością.



POSTSCRIPTUM 2


         Żadnej zależności od słów i liter.












          Tomasz Sikorski,  2009










Bibliografia:




  1. Thomas Cleary, No Barrier. Unlocking the Zen Koan, Aquarian Press, London 1993
  2. Thomas Merton, Myśli o Wschodzie, Homini, Lublin – Kraków 2003
  3. Daisetz T. Suzuki, Wykłady o buddyzmie zen, w: E. Fromm, D. T. Suzuki, R. De Martino, Buddyzm zen a psychoanaliza, Rebis, Poznań 1995
  4. Daisetz T. Suzuki, Wprowadzenie do buddyzmu zen, Wyd. Przedświt, Warszawa 1992
  5. D. Scott, T. Doubleday, Zen, Zysk i s-ka, Poznań 1995 
  6. Reginald H. Blyth, Czym jest zen?, w: Kurz zen, Thesaurus Press, Wrocław 1992
  7. Fritjof Capra, „Tao fizyki. W poszukiwaniu podobieństw między fizyką współczesną a mistycyzmem Wschodu”, Zakład Wyd. Nomos, Kraków 1994
  8. Douglas R. Hofstadter, Gödel, Escher, Bach: An Eternal Galden Braid, Vintage Books, New York 1980
  9. Przemysław Trzeciak, Walenie w bezbramną bramę. Kōany, obrazy i cała reszta, maszynopis 2008
  10. Przemysław Trzeciak, Idea i tusz, Prószyński i S-ka, Warszawa 2002
  11. Irena Rychłowska, Sztuka pytania. Dyskurs wokół sztuki polskiej lat 90-tych, maszynopis pracy doktorskiej, Instytut Filozofii i Socjologii PAN, Warszawa 1997
  12. Jerzy Jastrzębski, Od tłumacza, w: Mumonkan, Arhat-Alef, Wrocław 1993
  13. Hans-Georg Gadamer, Język i rozumienie, Aletheia, Warszawa 2003
  14. Erich Fromm, „Psychoanaliza a buddyzm zen”, w: E. Fromm, D. T. Suzuki, R. De Martino, „Buddyzm zen i psychoanaliza”, Poznań: Dom Wydawniczy Rebis, 1995
  15. Danah Zohar, Ian Marshall, Inteligencja duchowa, Rebis, Poznań 2001 
  16. Alicja Kępińska, Energie sztuki, Wiedza Powszechna, Warszawa 1990
  17. Dorota Jarecka, Lata pop, Gazeta Wyborcza, 6.VI.2001
  18. Piotr Piotrowski, „Henryk Stażewski – modernista ?”, „Odra”, nr 5, 1995
  19. Alan Watts, Tao: The Watercourse Way, polskie wydanie, Zysk i S-ka, Poznań 1996
  20. Alan Watts, Droga zen, Rebis, Poznań 1997 
  21. Mumonkan, Arhat-Alef, Wrocław 1993


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz